sobota, 27 kwietnia 2019

Koniec pisania powieści. Dopełniło się.


Wszystko zaczęło się latem 2016.
Trzymałem ją za rękę. Spacerowaliśmy Krakowskim Rynkiem, gdzieś w okolicach Bazyliki Mariackiej. Był piękny letni dzień. Pamiętam dokładnie, jak promienie słoneczne muskały mój kark, prażąc mocno.
– Wiesz, co mała? – rzuciłem ot tak, żeby zagaić rozmowę.
– Tak? – odparła niemal natychmiast.
– Gdybym miał drugie życie, to robiłbym w nim wszystko, aby właśnie w tym drugim życiu zostać pisarzem.
         Uśmiechnęła się do mnie.
– Wiesz co, Adrian – jej głos przypominał mi o tym, że żyję i że chcę żyć. – Ja na twoim miejscu spróbowałabym już w tym życiu.
Nic na to nie odpowiedziałem. Po prostu szliśmy dalej, ciesząc się każdą chwila wspólnie spędzanego dnia. Kilka dni później, to jest 1 września 2016, rozpocząłem prace nad pierwszym tomem mojej powieści „Załoga Katana - Początek” – powieści utrzymanej w klimatach s-f z dużymi elementami fantasy. Pewnie zapytasz mnie teraz, Drogi Czytaczu, kimkolwiek jesteś, dlaczego zwracam się akurat do Ciebie i czego od Ciebie chcę? Piszę te kilka słów, bo to właśnie ty jesteś dla mnie najważniejszy i chcę, abyś wiedział i był świadomy tego, że właśnie…
…28 marca 2019 skończyłem pracować nad moją pierwszą powieścią i jestem z tego cholernie dumny. Jak łatwo policzyć, zajęło mi to 31 miesięcy. Można by rzec, że w skrócie to dwa i pół roku, ale ludzie, jakiż to skrót… Tak czy siak, to i tak kawał czasu, jak poświęciłem mojej pierwszej powieści.
 Jestem z tego powodu prze szczęśliwym człowiekiem. Bo wiem, że już dzisiaj mogę nazwać się pisarzem z krwi i kości, bo udało mi się stworzyć to dzieło. Jeszcze to do mnie to nie dociera, ale jednak jest to fakt, któremu nie zaprzeczę. 
 Towarzyszą mi wielkie emocje, że tworzenie czego tak wspaniałego jak książka może trwać aż dwa i pół roku. To jest niesamowite! Zwłaszcza, że zaczyna się od bezwzględnego zera.
31 sierpnia 2016 nie miałem nic poza pustą kartką cyfrowego papieru w programie Word 2010. 1 września 2016 miałem już jedną stronę! 2 września miałem nie jedną, a dwie strony, po tygodniu był gotowy pierwszy rozdział „Załogi Katana” o największym skurczybyku w Galacticonie.
 Uwierz mi, na samym początku myślałem, że to tylko słomiany zapał i że szybko mi to przejdzie, że nie podołam wyzwaniu, że będzie tak jak zawsze, że poddam się po tygodniu i zostawię to po prostu. Jednak, do kroćset,  nic takiego się nie stało. Po kilku tygodniach ten zwykły szary zapał podpalił moje serce i umysł. Zapał stał się czystym, nieokiełzanym ogniem, który do teraz mi towarzyszy przy pisaniu i huczy mi w ciele niczym ogień z samych czeluści piekielnych, pchając mnie do działania.
 1 września 2016 roku obiecałem sobie, że będę pisał jedną godzinę każdego dnia i słowa dotrzymałem. Tak właśnie było przez 31 miesięcy. Godzina dziennie. Ni mniej, ni więcej. Aż w końcu nastał 28 marca 2019. Koniec pisania powieści. Dopełniło się.
        Kimkolwiek jesteś, gdziekolwiek jesteś, chciałbym, abyś wiedział, Drogi Czytaczu, że w proces tworzenia „Załogi Katana”, w ten pierwszy tom, włożyłem całe moje serce, duszę i siłę. 


Adrian Szymalski, człowiek z księżyca. Walczcie o swoje marzenia! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń