wtorek, 22 stycznia 2019

Co ja pacze! Czyli pokrótce: co czyta Kudłaty







         Jakieś trzy lata temu pomyślałem sobie, że chcę mieć jakąś zajefajną kolekcję.
A że jestem małym molem książkowym, to sobie wymyśliłem, że będzie to kolekcja książek, bo jakżeby inaczej, skoro lubię je czytać.
 Dzisiaj mam już trzy potężne regały i ponad trzysta pozycji na mojej domowej liście. 



Część, z nich jak widać już mi wypada z regałów, bo brak miejsca, ale to nic, bo niedługo dokupię następną półkę i pewnie znowu na jakiś czas wystarczy miejsca.
Znając życie, wielu z nich na pewno nie uda mi się przeczytać, bo nie jestem robotem, a doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny i trzeba w niej znaleźć też czas na spanie.
 Kiedy znajomi wchodzą do mojego pokoju, często mówią:
– Wow, ile książek! Czy wszystkie już przeczytane?
 Ja wtedy wpadam w śmiech i odpowiadam:
– Nie, większość nawet nieruszona.
– To po co ci aż tyle książek, skoro ich nie czytasz?
A ja się wtedy dziarsko mówię:
– Bo to jest kolekcja! I niestety nie jestem w stanie tego wszystkiego przeczytać. Ja po prostu lubię je mieć i napawać się ich widokiem rankiem,
w południe i wieczorem.
         Bo czy muszę przeczytać wszystkie książki, które mam w domu? Chyba nie. Ważne, że są i że ich przybywa z miesiąca na miesiąc. Lubię je kupować.

                                                        ***

          Średnio w ciągu roku czytam około trzydziestu książek. Jedni powiedzą, że to mało, inni zaś, że dużo. A ja myślę sobie, że to jest mój optymalny poziom, który trzymam od kilku lat i dobrze mi z tym.
         W mojej kolekcji znajdują się głównie książki fantasy, jest też kilka pozycji w klimatach s-f. Nie ma nic innego. Sensacja czy kryminał to nie dla mnie.
W moim zbiorze posiadam cztery superkolekcje, z czego dwie jeszcze rosną, lecz do ich skompletowania niewiele już zostało. Jest Kolekcja Mistrza Grozy, oczywiście mowa tutaj o Kingu, Mistrzowie Polskiej Fantastyki, Kolekcja Świat Dysku Terry’ego Pratchetta oraz Światy Równoległe. Aha, i jeszcze oczywiście Artefakty wydawnictwa Mag.
         Pierwsze książki, jakie w ogóle wylądowały na moich regałach kilka lat temu, to Harry Potter – wszystkie tomy, oczywiście bardzo ładne wydanie Władcy Pierścieni w najlepszym polskim przekładzie Marii Skibniewskiej, która jak dla mnie jest mistrzynią przekładu dzieł Tolkiena.



          Myślę, że Artefakty są warte wzmianki. Twarda oprawa i grafiki wyglądają przepięknie. Jest tam kilka bardzo dobrych pozycji, jak choćby Hyperion, Zagłada Hyperiona, Endymion oraz Triumf Endymiona, których autorem jest amerykański pisarz Dan Simmons. Z tej serii można jeszcze wyróżnić takie utwory jak Trylogia Ciągu Williama Gibsona, czy nawet 451 stopni Fahrenheita. Może kojarzycie te tytuły? Trylogii i 451 jeszcze nie czytałem, ale mam zamiar je połknąć w tym roku.

                                                        ***

         Nie mogę tutaj nie wspomnieć o wybitnym jak dla mnie Brandonie Sandersonie, który jest dla mnie gościem od tworzenia bogatych, epickich światów i totalnie tytanicznych bohaterów, obok których nie da się przejść obojętnie. Jego książki śmiało można porównywać do dzieł najwybitniejszego pisarza fantasty, jakim jest dla mnie Tolkien. To w sumie od Władcy Pierścieni rozpocząłem przygodę z książkami.





A sam Sanderson ma w sobie to coś, co czyni go obecnie najlepszym żyjącym pisarzem fantasy Zachęcam do zapoznania się z jego twórczością. Może warto zacząć od Z mgły zrodzonego, a potem przejść do Drogi Królów. Te dwie pozycje koniecznie musicie przeczytać. Naprawdę warto.
          Uwielbiam Kinga i jego styl pisarski. Mroczna Wieża też jest na półkach, bo jakżeby mogło jej zbraknąć, skoro pisał ją przez niemal pół życia. 










Sam autor uważa, że jest to jego opus magnum. I każdy szanujący się czytelnik Wielkiego Mistrza Grozy powinien ją mieć. Uwierzcie, że warto przebrnąć przez dwa pierwsze tomy, które, powiedzmy sobie szczerze, są nudne jak flaki z olejem. Po tych pierwszych częściach robi się już epicko i cykl od trójki pochłania do reszty. A sama końcówka, no cóż, bez spojlerów, po prostu wisienka na torcie. Majstersztyk.
 Obecnie zbieram kolekcję tego autora, która pojawia się co dwa tygodnie w kioskach, a w której są prawie wszystkie utwory tego pisarza. Kolekcja w czarnej, mrocznej jak noc, twardej oprawie prezentuje się naprawdę dobrze. 
Inną zaś kolekcją, którą zbieram, jest Kolekcja Mistrzów Polskiej Fantastyki. Lecą kolejne foty. Patrz poniżej. 












Zbieram ją jeszcze, ale już do końca niedużo zostało. Sami zresztą zobaczcie, jak to wygląda. Po prostu oprawa epicka. Jest tam kilku bardzo dobrych autorów. Grzędowicz i Pan Lodowego Ogrodu, Piekara oraz Cykl Inkwizytorski, Andrzej Pilipiuk (słyszałem, że dobry, ale jeszcze nie czytałem). Aha, i jeszcze przecież sam Andrzej Ziemiański i jego Achaja. Też bardzo dobre czytadło, które z tego, co wiem, sprzedaje się całkiem nieźle w Polsce. Niestety, Wiedźmina zabrakło. Nie ten wydawca, ale to nic, bo Wiedźmin i tak jest na moich półkach. Mam nawet unikatowe wydanie z roku 1993, czyli taką małą perełkę w moim zbiorze, kupioną wiele lat temu, jeszcze w czasach technikum.
Nie wiem, czy lubicie Philipa K. Dicka albo czy go znacie? Mam kilka jego powieści. Gość pisał całkiem nieźle. Pewnie kojarzycie takie filmy jak Łowca androidów, Pamięć absolutna czy Raport mniejszości. Tak, tak, te kultowe filmy zostały nakręcone na podstawie jego książek. Philip K. Dick był na pewno niezłym wizjonerem.  
Mam też Grę o tron i czekam z niecierpliwością na następne części, które Martin jeszcze pisze. Mam tylko nadzieję, że uda mu się napisać cały cykl. No wiecie, gość ma już swoje lata. No nic, pozostaje trzymać kciuki. Oby mu się udało, bo Gra o tron to bardzo dobra, klimatyczna i mroczna powieść fantasy.
Mam też jakieś Gwiezdne wojny i Starra Carriera, który już w czwartym tomie nie nadaje się do czytania. W sumie mam już siedem tomów tego cyklu
i już mi się przejadł. Tak oto wygląda prawie cała kolekcja. Zapraszam do obejrzenia zdjęć. Trzymajcie się i cześć.

Łączna liczba wyświetleń