Bestia
Otworzyły
się wielkie wrota, gdy pieczęcie zostały złamane. Czarna i zimna za nimi
ciemność zionęła, której niczyj wzrok przebić nie mógł. Światło przed tą
ciemnością strach czuło tak wielki, jak sama Canis Majoris.
Ruszył się w niej cień jakowyś. Chciał
się wydostać. Czerwone dwa ślepia spojrzały z tej otchłani. Wtem próg
przekroczyła i wyszła bestia potężna ze swymi sługami. Powstała z
najczarniejszego dna piekielnych czeluści. Spostrzegła, że może się zadomowić na
pewnej planecie błękitem oblanej. Ze skowytem szczęk metalicznych ruszyła z
impetem. Udała się w podróż po ziemskim padole, pochłaniając wszystkie
kontynenty.
Była świadoma, posiadła w akcie ohydy WASZ
ludzki świat jako własny. Zbrukała go i skrzywdziła. Gwałt zadała, a jeszcze na
koniec zatruła. „Giń, planeto w życie bogata! Będę to życie jadła! Śmierć życiu!
Śmierć!” – tak bestia krzyczała.
Cwana była i chytra. Rozpędu nabrała z
kostuchą wplecioną w łapy okrutne. Ludzkich dusz pragnęła. To ich najbardziej pożądała. Wchłaniać uwielbiała jedną po drugiej, zawsze tak samo, nieważne, czy
młode, czy stare.
Próżno
przed bestią ucieczki wam szukać, śmiertelnicy. Nikt się przed nią nie schowa.
Wędruje dzisiaj razem z obrotem kuli błękitnej coraz to dalej i dalej.
Nawet kilka dekad temu zrodziła córy tak
bardzo na zgubę ludzkości przeklęte. I zrzuciła bestia z niebios te córy.
Rykiem straszliwym orały powietrze, a ryk ten był tak przenikliwy, aż krew w
żyłach mroził. Ktoś krzyknął w zachwycie dawno przed ich lotem, że atom będzie
chronić ludzi niczym anioł, lecz pytam: jakim, do kroćset, sposobem, anioł
śmierć niesie? Odpowiedź jest prosta. Ludzie!
To nie anioł, lecz demon zagłady ze śmiercią w konszachtach.
Znasz dobrze człowieku te córy i ich przeznaczenie!
Te dwie, co na świat jako pierwsze
przyszły, pokazały, co czynić potrafią, gdy brzuchy ich rozdarł nieujarzmiony
atom. A miasta wiśni kwitnącej w jedno serca uderzenie serc tysiące wstrzymały.
Uwierz w to, człowieku śmiertelny! Świat zginie z ręki bestii, która już dzierży
w swych łapach miecz i siecze nim wszystko, co może. Wyryte na ostrzu miecza
słowa „wojna, głód, zaraza i śmierć” zwiastują koniec. Koniec wszystkiego.
Lecz któż bestię tę stworzył? – pytam
was śmiertelników?
Czy zrobiłem to Ja? A może mój brat
Lucyfer? Bądź kuzyn Belial? Spójrz w lustro, przemijająca istoto, za którą
śmierć kroczy. Przyjrzyj się dobrze sobie. Czy widzisz tę poczwarę przed sobą?
Masz odpowiedź, kto bestii ojcem i matką.
Jedno wam teraz powiem. Ludzie,
nikczemnicy! Niech człowiek przeklęty na wieki wieków będzie razem ze swoją
Technologią, bo ona jest bestią, która zrzuciła na świat swe atomowe dzieci. A
powiem ci jeszcze, że pierwsze odebrały życie w Nagasaki i Hiroszimie, lecz są
jeszcze tysiące miast na ziemskim padole, co je zgładzić i w pył radioaktywny
zamienić można. Jam jest Szatan! Zło Pradawne, które siedzi na piekielnym tronie,
lecz już niepotrzebne, bo TY, śmiertelniku, upadłeś niżej ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz