Kiedy
skoczyłem z urwiska, poczułem się jak Bóg i ogarnęła mnie radość, jakiej nigdy
przedtem nie czułem. To było cudowne uczucie, kiedy spadałem. Ci, co pozostali
tam na górze, krzyknęli tylko z przerażenia, lecz ja miałem to w nosie, bo spadałem.
Usłyszałem tylko za sobą:
– Samobójca! – krzyczał
jakiś facet, który przyszedł podziwiać widoki.
– Wariat! – darła się
jakaś kobieta, może jego żona?
– Świr! – szlochał jakiś
młodzieniec na klęczkach z twarzą w dłoniach. – On się zabije. Mamo, dlaczego
on skoczył? Zginie przecież na dole!
Ludzie wrzeszczeli niczym opętani. Było ich wielu. Setki, może tysiące. A ja tylko się śmiałem, kiedy wiatr świstał mi
w uszach. Tak, wiem, że może trudno w to uwierzyć, ale miałem uśmiech na
ustach, bo już nic się dla mnie nic nie liczyło. Ledwo kilka dni wcześniej zdałem
sobie sprawę, że całe moje życie nie miało znaczenia ani sensu. Nie liczyło się
to, co robiłem, gdzie robiłem i jak robiłem. Czekałem na śmierć latami i już
myślałem, że umrę jako starzec, lecz po drodze życie mnie znudziło i przyszedł
czas na samobójstwo.
Czułem, że dobrze zrobiłem, gdy oddałem
skok w otchłań, lecz nie umiałem jeszcze wtedy powiedzieć dlaczego. Po prostu rzuciłme się i już. Byłem Thorem, Zeusem, Buddą,
Allahem, Chrystusem. Byłem Bogiem przez chwilę. Nie wiedziałem, wtedy jeszcze,
że jestem zbawcą samego siebie. Nie wiedziałem, że zaraz stanę się wolny.
Trwało to kilkanaście sekund. Minuta minęła, aż w końcu uderzyłem o skały
tam na dole. Moje ciało roztrzaskało się na tysiące drobnych, krwawych
okruchów. Zupełnie jak szkło, które uderza o beton. Umarłem, odszedłem i wiecie
co? To wcale nie bolało.
W końcu ta ludzka skorupa, nazywana
przez was człowiekiem, przestała mnie więzić. Byłem jednym z Uwięzionych tak
jak i wy teraz, lecz dzięki sobie i tylko
sobie, stałem się wolny.
Kim teraz jestem? Pytacie? Odpowiedź
jest bardzo prosta. Jestem Nieśmiertelną Duszą, która teraz wędruje po innych wymiarach
i światach. Odwiedzam planety, galaktyki, gwiazdy, a czasem wracam i patrze na ludzi,
na ziemi.
Gdybym wiedział, że śmierć mnie wyzwoli,
skoczyłbym w przepaść dużo wcześniej…
A Wy, Uwięzieni? Trwajcie w kłamstwie i
żyjcie w złudnym świecie, gdyż nie wiecie, że prawdziwe życie zaczyna się
dopiero po skoku
w otchłań wprost w ramiona śmierci.
w otchłań wprost w ramiona śmierci.
No masz 1.20 w nocy i taki wpis kolejny mega tekst ��kurcze aż mam ochotę skoczyć ��ale może na bungee ��
OdpowiedzUsuńNa bungee to też jakieś wyjście :) Ale tak miedzy nami, lepiej żyć pełnią życia i nie skakać zbyt wcześnie :)
OdpowiedzUsuń