Kolejny rok za plecami i znowu jesteśmy
starsi o te dwanaście miesięcy. Czas leci i nic go nie zatrzyma. Taki to on
jest, ten nasz koleżka, złodziej życia. Z roku na rok mamy coraz więcej doświadczenia,
takiego życiowego, i lat oczywiście, które lecą szybciej, aniżeli pociski z
kałasznikowa.
I
tak się teraz zastanawiam: co przyniesie ten nowy, dwa tysiące osiemnasty? Może
same dobre rzeczy? Oby tak właśnie było! Grunt to pozytywne nastawienie. Bez
tego ani rusz od stycznia.
W
sumie zdałem sobie teraz sprawę, pisząc ten tekst, że mam nawet kilka
postanowień noworocznych. LOL, jakoś tak wyszło, że jeszcze tydzień temu nie
miałem ich wcale. Albo może powinienem napisać, że były, ale się nad nimi nie
zastanawiałem jakoś specjalnie.
Może też nie byłem świadom, że mam jakieś
postanowienia, ale teraz, kiedy głębiej nad tym pomyślę, to chyba coś mi świta
w głowie. Przecież jest kilka rzeczy, które mam ochotę zrobić. Są to takie moje
małe rozkminy i na bank będę chciał wprowadzić je w życie w dwa tysiące
osiemnastym.
Pierwsze
z nich – to, które chcę doprowadzić już do samego końca, to skończyć moją małą
– wielką powieść, o której to pisałem w poprzednim tekście. Już prawie jest
napisana! Prawie, bo jest kilkudniowy poślizg, ale spokojnie… Muszę napisać
tylko kilka zdań i będzie koniec. Zrobi się, zrobi, bo w tym roku muszę ją
przygotować do wydania i z tego na pewno nie zrezygnuję. Korekta i redakcja już
są w toku. Takie oto różnego rodzaju wyczyny i figury akrobatyczne dopadły mnie
już od początku Nowego Roku w związku z powieścią. Zobaczymy, co z tego będzie. Wyjdzie w praniu, jak to się mówi.
Drugie postanowienie: wystawić w końcu tę moją
sztukę, którą napisałem w dwa tysiące siedemnastym, a nad którą przesiedziałem
ze trzy miesiące, jak nic. Tego bym chciał bardzo, bo wydaje mi się, że,
skubana, jest naprawdę dobra i że świat jest na nią gotowy, lecz muszę uzbroić
się w cierpliwość. Jak na razie to ja rozsyłam ją po teatrach i domach kultury,
lecz odzewu zero, z żadnej strony. Nikt mi jeszcze nie odpisał na maile i
trochę mi smutno, jednak muszę wierzyć, że w końcu uda się ją gdzieś wystawić.
Teraz tak sobie myślę, że niestety, ale
nie jest łatwo wypromować takie rzeczy. Może gdybym miał więcej czasu, żeby poświęcić
się takiej promocji? Być może udałoby mi się szybciej doprowadzić do jej
wystawienia. Szczerze powiem, że nawet nie chcę być jej reżyserem, to zadanie
zostawiam ludziom, którzy nadają się do tego lepiej ode mnie i mają większe
doświadczenie w tych sprawach.
No! Tom napisał, co mi leżało na sercu. To
są takie moje dwa główne postanowienia, które, mam nadzieję, że się spełnią.
Trzymajcie kciuki.
Jest jeszcze szereg innych postanowień, które
też chciałbym wprowadzić w życie. Rzucić w końcu papierosy! Nie palę już trzy
tygodnie. Ani jednej fajki się nie chwyciłem przez ten okres i dobrze mi z tym,
bo lepiej bez nich niż z nimi.
Postanowiłem też zdobyć kilka nowych szczytów,
bo od jakiegoś czasu strasznie zaniedbałem wypady górskie. Zeszły rok to był
totalny zastój, jeśli chodzi o te sprawy. Może w końcu ogarnę te Bieszczady, bo
jeszcze tam nie byłem, a słyszałem, że ładnie tam jest i ciekawie.
No to z takich ważniejszych postanowień chyba
tyle. Więcej na chwilę obecną nie pamiętam, ale jak sobie kiedyś przypomnę to
dam znać.
Pozdrowionka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz