środa, 14 października 2015

OPOWIEŚCI SURREALISTYCZNE - KOTY


  

Koty zawsze postawiają po sobie śmierdzące bobki. Nienawidzę Kotów.   Stwierdzam to ze złością i wiem, że jest to prawda.   Teraz większość z was   przestanie mnie  lubić, bo powiedziałem to co myślę o tych zwierzakach.  Dlaczego tak jest?    A no dlatego bo znam o nich prawdę. Wiem jakie są  i co robią żeby dołować nas ludzi.  
   Poczytaj o tym co     mam do powiedzenia w tym marnym Surrealistycznym Opowiadaniu o Kotach. Żeby wszystko było jasne trzeba zacząć od tego    jak koty są postrzegane. Ludziom wydaję się że uchodzą za czyste zwierzęta. ( Pewnie dlatego tak jest bo liżą futerko językiem)   To jest mit.    Dlaczego ?   No wiesz, to jest trochę  naciągane.    Próbowałeś umyć się kiedyś językiem ?  Przecież to jest nie niewykonalne.  Jak cholera można   umyć się  językiem . NO jak . To jest zmyłka . Robią tak specjalnie żeby  ludzie myśleli że są czyste. Chodzi im o to żeby je głaskać i  tulić do  siebie itd. Itd.   Uwaga ! W ich futrze jest pełno pcheł i cholera wie czego jeszcze. Można przecież dostać jakiejś choroby dotykając takiego czegoś. To lizanie to  tylko pozory. Błeee ja się teraz brzydzę pisać o nich ale skoro już zacząłem to dokończę.           Nienawidzę kotów! Przyznaję się do tego i  przepraszam was za to  ale taka jest prawda.  Dlaczego nimi gardzę? Bo są fałszywe bardziej niż my .    Ludzie nie zdają sobie z tego sprawy .
Badania nad Kotami prowadzę już od wielu lat.   Z moim przyjacielem Józefem jakiś czas temu udało nam się zlokalizować samotnego człowieka, który mieszkał tylko z jednym kotem. Nadarzyła się świetna okazja do tego aby troszeczkę poobserwować jak taka egzystencja przebiega. Rozstawiliśmy w całym mieszkaniu    kamery i różnego rodzaju urządzenia podsłuchowe. Wszystko oczywiście zrobiliśmy w największej tajemnicy bez wiedzy i zgody lokatora. Nikt o tym nie wiedział.   Józek wynajął mieszkanie naprzeciwko dzięki czemu mieliśmy możliwość obserwacji 24 godziny na dobę. To był strzał w dziesiątkę. Mieliśmy wreszcie okazję zdemaskować Koty. A to co zaobserwowaliśmy przeszło nasze najśmielsze oczekiwania.  Szok  to jest mało powiedziane , to co zobaczyliśmy…
 Opowiem ci teraz  co wydarzyło się  w   mieszkaniu.   Jegomość mieszkający z kotem   na imię miał Maciej, do kota zwracał się Bringobang. Maciej ,   Kocurkiem zajmował się od    narodzin.     Karmił go różnymi smakołykami.        Kochał go bardzo i myślał że jest to odwzajemnione uczucie ,    lecz prawda była zupełnie inna a to dlatego, że  Koty  oszukują. Te cholery nie mają uczuć  i na dodatek są bardzo , ale to bardzo   fałszywe. Pewnego deszczowego dnia Maciej  wrócił z pracy , przyszedł   zmęczony.  W ogóle to od samego rana czuł się nie za dobrze.        Zjadł  odgrzewany posiłek w mikrofali, usiadł na kanapie , włączył telewizor i zaczął       oglądać jakieś pierdoły.   Oczywiście mieszkanie zamknął na klucz , aby nikt nieproszony nie przeszkodził w odpoczynku. Niestety jak to bywa w życiu ,    biedaczyna dostał  zawału serca. Ból w klatce  piersiowej przeszył go niczym włócznia . Stracił oddech , zaczął się dusić. Złapał  za  pierś i zsunął się z kanapy. Wiedział że to koniec.         Umierał  w męczarniach.  W oczach   pociemniało, wiec  zaczął się modlić. Kontem oka zobaczył jeszcze telefon na kanapie , spróbował sięgnąć ,  cholera ,za daleko. Wiedział że   nie da rady  zadzwonić  po    pogotowie.    Nie dosięgnę  , ale może Bringobang.     – pomyślał .Jeszcze nie jest za późno. Może zadzwoni zwierzak?   Popatrzył na   pupilka i wskazał na telefon spoczywający na kanapie. Kot ani drgną , uśmiechnął się tylko szyderczo. ( Wyglądał jak wampir. Hue Hue. Zdychaj  człowieku.  )   Kocurek wcale nie był zmartwiony   tym że jego pan umiera.     Patrzył wręcz uradowany  tymi kocimi pionowymi źrenicami jak biedak     odchodzi.  Maciej przed samą śmiercią stwierdził   jeszcze  , że ma zamknięte mieszkanie na klucz, więc futrzak nie da rady wyjść. Co z nim będzie?    Zdechnie tutaj razem ze mną, biedactwo – pomyślał  i   umarł , serce przestało bić.   Nikt mu nie pomógł.
 Po Kiku dniach ktoś z pracy   skapował że Maciejowi musiało   się coś przytrafić. Zadzwonili do dozorcy kamienicy w której mieszkał, aby zapytać co się z nim dzieje.   Dozorca przejął się tym trochę, bo faktycznie dawno    nie wiedział człowieka.Zaniepokojony telefonem postanowił otworzyć drzwi do mieszkania  zapasowym kluczem. Po przekroczeniu progu,  Dozorca  doznał szoku.   Znalazł tam  szkielet dorosłego człowieka który leżał przed telewizorem.  Natychmiast wezwano Policję. Mieszkanie zostało zabezpieczone. Oczywiście po kocie nie  zostało   śladu.  Teraz dopiero się zacznie jak ci opowiem co się stało z   Bringobangiem.   On   wcale nie zdechł !   Pewnie  już się  domyślasz   co zrobił kiedy pan umarł.  No… jakby to powiedzieć.  Obgryzł    martwe ciało kawałek po kawałku. Zaczął  od oczu, które wyssał  ze smakiem a przy każdym kęsie cieszył się i  miauczał z radości, jaki ten pan jest dobry dla niego. Wszystko mieliśmy na dysku . Całe nagranie. Dzisiaj z Józefem bylibyśmy sławnymi ludźmi, sławnymi i obrzydliwie bogatymi .  Mieliśmy dowód cholera na to co robią Koty z człowiekiem. Tylko że  …     niestety… ktoś… nam go zaiwanił. Dlatego właśnie  musicie   uwierzyć  mi na słowo.  
           A teraz tak z innej   beczki. Tak się zastanawiam. Hmm…Tylko to takie moje luźne rozważania. Czy   wiesz co    by było gdyby zastąpić fałszywego futrzaka, psem. Ja wiem. Maciej by nie umarł. Kiedy miałbyś przy sobie tego wspaniałego czworonoga to na pewno podczas zawału serca - ten jakże cudowny zwierzak - podszedłby do telefonu, aby zadzwonić po pogotowie. To jest pewne, bo pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. A nawet gdyby nie mógł się dodzwonić po pomoc, to położyłby się obok Macieja by  nie umarł w samotności. Pies zrobiłby wszystko, żeby  go  uratować, bo psy są bardziej wierne,   a koty to są oszuści.
Kiedyś z Józkiem    złapaliśmy  rasowego Kota   i udało nam się go przesłuchać. Powaga. Raziliśmy go prądem, co prawda nie było do 220 volt bo mogło by go to załatwić. W sumie Józek tak się  wczuł w rolę     na tym przesłuchaniu, że wpadł na pomysł przypieczenia Kota , ogniem. Na całe szczęście    szybko wyperswadowałem mu ten idiotyczny pomysł, bo robiliśmy to w stodole sąsiada. A  Wiesz, jakby nam kto zwiał do siana….
 Raziliśmy go delikatne, tylko   kilka  woltów.   To wystarczyło, ale skurczybyk miauczał. Skucał jak jasna cholera. Hehe wymiauczał  wszystko.  Nagrywaliśmy oczywiście wszystko jak leci.  Trafiliśmy na zajebiście ciekawy element. Kot nazywał siebie Wyzwolonym co nas bardzo  zaciekawiło. Kazaliśmy mu gadać czym się zajmuje i jak dręczy ludzi.  
Kot należał do tych kotów , które przelatują przez ruchliwą ulicę. A na jakiej zasadzie działa taki mechanizm. Po prostu tak. Załóżmy   że jedziesz samochodem   i tak Wyzwoliny   przebiega ci drogę, dajesz po hamulcach z całych sił. Niestety nie zdążasz wyhamować i robisz miazgę z kocura. Nie zatrzymujesz się, bo ta „tragedia” stała się na ulicy zbyt ruchliwej, żeby wysiąść z auta i zabrać zwłoki kota, aby je pochować.    Po tym zdarzeniu masz wyrzuty sumienia.     W nocy  budzisz się cały spocony z krzykiem na ustach, bo śnią ci się koszmary.   Prawda jest taka, że ten rozjechany kot oszukał cię!   On wcale nie umarł na jezdni!    Pewnie przypomniało ci się teraz , że koty mają siedem żyć. Gówno prawda! Te cholerne futrzaki są nieśmiertelne i specjalnie wchodzą nam ludziom pod koła samochodów, żebyśmy mieli nocne koszmary i wyrzuty sumienia. W ten sposób nas dręczą. Wiesz, co one robią jak je ktoś przejedzie? Kiedy nikt nie patrzy zbierają się do kupy i uciekają z miejsca swojej zbrodni. Dowiedzieliśmy się wszystkiego o wyzwolonym niestety ale na to dowodu też nie mamy bo Józek niezdara oczywiście zapomniał włożyć karty pamięci do kamery. Co gorsze , kiedy poszliśmy na obiad kot nam zwiał .Jak to się stało nie mamy pojęcia. Musisz  mi uwierzyć na słowo.  A teraz     zostawmy już te   koty, bo nie będę mógł zasnąć przez najbliższy tydzień.…

          Tak jeszcze mi się przypomniało na koniec.  Jak  myślisz kto zlecił zabójstwo na     prezydenta Johna F. Kennedy’ego  w roku 1963 ? Ludzie? No chyba nie … Zrobiły to Koty!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń