poniedziałek, 5 października 2015

„Coś o Surrealistycznych Opowieściach’’



Pobudkę miałem dzisiaj o godzinie 9.49. W sumie to pewnie kimał bym dalej znając życie, jak to u mnie bywa. Nie mam określonych godzin rozpoczęcia dnia no chyba, że idę na pierwszą zmianę do pracy, gdzie o 6 muszę być stanowisku.  Szczęściem mam siostrę, która wpakowała rano głowę przez drzwi do mojego pokoju i rzekła. Wstawaj bo o dwunastej węgiel przywiozą. 

Mój pokój jest przed generalnym remontem.  Jak narazie nowe rzeczy, które zakupiłem kilka tygodni temu  to  meble i drzwi. Tak w ogolę to jest to  raczej norka niż pokój jak to kiedyś określiła moje znajoma Żaba Żabencja. Dosłownie… Nazwała moje mieszkalne pomieszczenie Norką Kudłatego. Śmiać mi się z tego chciało, chociaż to nie jest śmieszne, bo mam tutaj niezły bajzel. Wszystko jest w artystycznym nieładzie. Sprzęt fotograficzny   jest w każdym kącie; torby, plecaki, Dwa Body Nikona, którymi operuje na co dzień. Lampa Sb 910 gdzieś też jest. Będę szukał przed jakimś weselem dopiero, może się znajdzie. O! Mam też  przecież regał na książki. Tylko.. hmm tam jest wszystko, nie tylko książki. Można tam znaleźć wiele interesujących rzeczy: obiektywy, perfumy, jakieś gry na PC i Konsolę, lampkę nocną... Resztę to boję się wymieniać, bo mogą tam być jakieś żyjące istoty nawet. Biurko to mam całe zasypane papierami. Zeszyty,  talerzyki, łyżeczki  i czasami kilka  szklanek  po kawie, a między tym wszystkim jest gdzieś zakopane czerwone wieczne pióro Parkera. No ale co z tego? Zresztą ... Ja to niby mam posprzątać. Eeeee tam nie chce mi się. Wolę tak  jak jest,  nie przeszkadza mi to  w najmniejszym stopniu nic a nic.  

A co z resztą pytacie?  No to tak.  Ze ścianami  sufitem  i podłogą   będę  walczył w przyszłym roku jak dozbieram trochę pieniędzy. Wiecie taki remont to trochę kosztuje. Jednak to dopiero po zimie, a  do tego czasu wszystkie prace remontowe zawieszam.   Mieliśmy tego trochę w tym roku . Nowe ogrzewanie centralne. Remont całego piętra nr 2. Remont salonu. Oj była walka  z płytami gipsowymi. Teraz  zima idzie, więc trzeba nastawić się psychicznie na białe szaleństwo. Nie wiem czy to dobrze, ale jestem człowiekiem, który lubi zimę. Chyba jest dla mnie ciekawsza  niż lato. Kiedy temperatura spada poniżej zera i jeszcze na dodatek przywita biały puch czuję się naprawdę dobrze. Wiem, że zimno może nieźle  dokuczyć, ale przecież upały też to robią. Zima ma to coś w sobie. Jest więcej czasu na kawę z rodziną itd.

Kurczę rozpisałem się teraz troszeczkę, a nie o tym chciałem wam powiedzieć no, ale tak to jest z pisaniem. Kto się tym zajmuje ten wie. Piszesz, wena przychodzi więc co robisz? Piszesz dalej. Wiecie już, że dopiero niedawno założyłem bloga (niedawno hehe dobre sobie). Pierwszy wpis zrobiłem w kwietniu, a potem totalny zastój twórczy i zupełnie nic nowego do października.  Oczywiście nie mówię że nic nie pisałem. Coś tam pociłem te moje zgrubiałe paluchy. I naszło mnie ostatnio,  dzięki pewnej osobie, którą poznałem w Krakowie. Stwierdziłem -  a co tam zrobię drugi wpis. I stało się... jest  drugi wpis. Cieszy mnie to ogromnie zwłaszcza, że w ciągu ostatniego tygodnia wpadło ponad 400 wyświetleń bloga. Nie wiem czy jest do dożo czy mało - Nie znam się. W każdym bądź razie cieszy mnie to przeogromnie, bo coś się ruszyło. Fajnie. Jestem podbudowany jak jasna cholera.  

Dobra po wstępie przedstawiam co następuje.   A to co się kołata po mim czerepie wygląda tak. Wpadłem na pewien pomysł, jak upiększyć to co robię na tym Blogu. Wymyśliłem sobie serię opowiadań, którymi chciałem się z wami podzielić, nazwę  ją Surrealistyczne Opowieści. Mam już ze trzy takie małe tekściki, z którymi się z wami podzielę. Oto nadchodzą ,,Koty". Idą, idą...Czekajcie z niecierpliwością       Pozdrawiam J.S.Spider


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń